Śrila Bhakti Nirmal Acharyya Maharadż - Sewaite-President-Aczarja | Śrila B.S. Gowinda Maharadż i Śrila B.R. Śridhar Maharadż


Reportaż z Gaura Purnimy Śrimana Mahaprabhu z Czech 10tego Marca 2007

Napisany przez:
Mahaprabhu Das Prabhu

"Inspirujące towarzystwo"

W piątek około godziny 10:00 pożegnałem się z rodziną i wyjechałem swoją starą, ale jeszcze działającą Corsą w stronę Katowic, gdzie wjechałem na autostradę i przejechałem kilkadziesiąt kilometrów tą drogą, a potem to już bardziej podrzędnymi drogami. Po przekroczeniu granicy zatrzymałem się w Krnovie aby nieco odpocząć i posilić się. Cała droga przebiegała spokojnie i co ważne nigdzie się nie pogubiłem. Przez cały czas była ładna słoneczna pogoda i nawet nieco cieplej niż w ostatnich dniach. Na miejscu byłem około godziny 15:30. Gdy wysiadłem z auta zaczął padać deszcz. Drzwi do posesji były zamknięte (tak początkowo myślałem), a dzwonek chyba nie działa, a przynajmniej przycisk od tego dzwonka zdaje się być uszkodzony. Zastukałem do drzwi, ale nikt nie otworzył. Próbowałem zadzwonić i wysłać do nich SMSa, ale mój telefon pomimo tego że miałem uruchomiony "roaming" nie mógł wykonać żadnego połączenia na terenie Czech. Poczekałem trochę i znowu spróbowałem zastukać do drzwi, znowu nic.

Ostatecznie nacisnąłem na klamkę nieco mocniej i ku mojemu zdziwieniu drzwi się otwarły. Przeszedłem przez plac i zastukałem do drzwi w domu, znowu żadnego odzewu, wszedłem do środka nikogo nie było ani w kuchni ani w żadnym z pokoi. Wyszedłem i udałem się do świątyni, złożyłem pokłon. W świątyni też nie było wielbicieli, w chwilę po wyjściu na zewnątrz usłyszałem znajome głosy dochodzące z ulicy, z za muru (które stanowi tam ogrodzenie). Drzwi się otwarły i zobaczyłem Madhavendrę Prabhu i Bhilva Mangalę Prabhu, był z nimi też Pavan Kryszna Prabhu ze Słowacji którego wcześniej nie znałem.

Miłe przywitanie, chwila rozmowy i poszliśmy do domu. Madhavendra Prabhu przygotował posiłek, podczas chonorowania prasadam rozmawialiśmy trochę. A potem podarowałem naszym braciom i siostrom kilka skromnych podarunków (czekolady, batoniki orzeszkowe, wodę mineralną z Polski, gęsty sok/syrop owocowy, duży ręcznik i bluzę polarową). Wielbiciele z entuzjazmem przyjęli prezenty; bluza trafiła do Madhavendry Prabuh, który od jakiegoś czasu poszukiwał w sklepach nowej, gdyż jego stara bluza była już zniszczona i miejscami przedarta. Był zadowolony z prezentu, ale i chyba zakłopotany, mówił że nie wie jak ma się teraz odwdzięczyć, niczego w zamian nie oczekiwałem, możliwość dzielenia się sama w sobie jest satysfakcjonująca.

Wieczorem świątynia została udekorowana, ja zająłem się sklejaniem ozdób do dekoracji świątyni. W trakcie mojej pracy zaczął się program, który zakończył dzień.

Następnego dnia rano, w dniu Gaura Purnimy, po kąpieli udałem się do świątyni na poranny program, w którym uczestniczyli wszyscy aktualnie obecni. Po programie podszedł do mnie Madhawendra Prabhu i powiedział, że chce mi coś dać, udaliśmy się do pokoju a on pokazał mi 3 koszulki z nadrukami i powiedział abym sobie jedną wybrał, po chwili namysłu wziąłem koszulkę w jasnym kremowym kolorze z Radha-Kryszną z przodu i Maha-Mantrą z tyłu. Wymiana między bhaktami jest bardzo słodka, ale nie z powodu koszulki czy innego materialnego przedmiotu, a z powodu uczuć, szczerości i oddania.

W ciągu dnia pomagałem trochę w kuchni, Anasuja Didi była "szefem" i łaskawie obdarzała mnie służbą gdy tylko o nią poprosiłem. Bhaktowie byli bardzo troskliwi, pytali czy chcę pomagać, czy wolę odpocząć czy robić coś innego, nie wywierali żadnych nacisków, jedynie oferowali służbę i swoją pomoc. Tak więc chętnie udzielałem się w przygotowaniu potraw dla Najwyższego Pana, i wkrótce wszystkie potrawy były gotowe. Anasuja Didi podziękowała za pomoc a ja wziąłem japas i rozpocząłem intonowanie Świętego Imienia. W między czasie dojechały dwie grupy wielbicieli, między innymi Lavanya didi z synem i swoimi przyjaciółmi.

W sumie było nas 13 i mały Seva, syn Yaśeśwari didi i Bhilwa Mangali Prabhu. Bhaktowie w wolnych chwilach chętnie rozmawiali na różne tematy. Wyjaśniali filozoficzne kwestie osobom zainteresowanym ścieżką bhakti yogi, ale też dzielili się zwykłymi codziennymi sprawami.W miarę możliwości uczestniczyłem też w tych rozmowach. Język Czeski i Polski mają wspólne korzenie więc w wielu podstawowych kwestiach można się porozumieć, ale jeżeli chodzi o szczegóły i detale to trudniej jest dyskutować. Może kiedy będę lepiej znał język angielski, rozmowy na wszelkie tematy będą łatwiejsze i bardziej efektywne. Mimo problemów językowych było miło i dobrze się czułem w tej rodzinnej atmosferze.

Wieczorem nastąpiło ofiarowanie potraw, a potem rozpoczął się uroczysty program. Wielbiciele zmieniali się podczas prowadzenia bhadżanów. Gloryfikowanie Pana w pieśniach ułożonych przez Aczarjów naszej sukcesji, potem Arati, a śpiewanie zostało zwieńczone przemiłym kirtanem, po którym przyniesiono roślinkę Tulasi i śpiewaliśmy "Śri Tulasi-parikrama-giti" w czasie jej okrążania, potem było jeszcze trochę czytania, a końcowym punktem była wspaniała uczta. W miłej i łagodnej atmosferze wielbiciele i goście przyjmowali prasadam. Wszystkie potrawy były bardzo smaczne, szczególnie warzywa z bakłażanem i słodycze. Wieczorem po uczcie przygotowaliśmy się do
snu, ponieważ są tylko 2 pokoje, część z nas przespała noc w świątyni. Nie ma w niej centralnego ogrzewania, i normalnie było by tam co najmniej zimno, ale bhaktowie przygotowali specjalny, nowy, ładnie wyglądający piecyk opalany drzewem, dzięki czemu w świątyni było bardzo ciepło, dopiero nad ranem troszkę się ochłodziło jak w piecu przygasło nieco.

Następnego dnia rano po programie zacząłem się zbierać do drogi powrotnej. Bhaktowie poprosili mnie i Vidya Sundara prabhu aby ponownie ich odwiedzić gdy tylko będzie to możliwe. Oni zachęcali mnie abyśmy założyli polską stronę internetową Śri Czeitania Saraswat Mat, ale ponieważ Vidya Sundar prabhu założył już taką stronę zostawiłem im adres aby mogli zaspokoić swoją ciekawość.

Przed samym odjazdem dostałem na drogę 2 opakowania prasadam, pożegnałem się z wszystkimi i ruszyłem w drogę powrotną, w której się troszkę pogubiłem i nadłożyłem około 30, może 40 kilometrów, ale to nie wiele zmieniło, bo przed wieczorem byłem w domu pełen entuzjazmu i miłych wspomnień.

dasa dasa anu dasa Mahaprabhu dasa

 

 

 

Boskie Zabawy Śrimana Mahaprabhu

Reportaż ze święta w Navadbip napisany przez Sripada B.V Trivikrama Maharadża (Brazylia)
Tłumaczenie: Mahaprabhu Das Prabhu

Wczesnym rankiem usłyszałem jak Nanda Priya Devi Dasi powiedziała coś o palankinie który jest używany do noszenia Śrimana Mahaprabhu, i że jego łódź jest przycumowana przy Śri Govinda Kundzie.

To był dzień zabaw wodnych Mahaprabhu i byłem w stanie zrozumieć że Śrila Gurudev Śrila Bhakti Sundar Govinda Dev-Goswami Maharaj i wszyscy wielbiciele zdążają by uczestniczyć w przejażdżce Maharabhu do świątyni Śri Giriraja w centrum Śri Govinda Kunda.

Po obiedzie przybyłem bez opóźnienia na verandę Śrila Gurudeva, dlatego wiedziałem że Jego Boska Świętobliwość chce wcześniej wyjść aby uczestniczyć w tej transcendentalnej rozrywce. Nie myliłem się i Śrila Gurudev wyszedł o 14:30, zaraz po swoim codziennym krótkim odpoczynku.

Przybyliśmy do Samadhi Mandir Śrila Bhakti Rakszaka Śridhara Dew-Goswamiego Maharaja i wielbiciele szybko dokonali wszelkich aranżacji aby Śriman Mahaprabhu mógł zająć Swoje miejsce w palankinie. Z wielką troską i uczuciem kilku wielbicieli umieściło Mahaprabhu na palankinie i przenieśli Go do Jego łodzi. Śripad Paramahamsa Maharaj szedł z boku palakinu trzymając Śrimana Mahaprabhu i troszcząc się aby uniknąć wypadku.

Ja szedłem z boku za skuterem Śrila Gurudewa, świadczę jedynie moją posługę i troszczę się o bezpieczeństwo Gurudewa. W drodze, Śripad Goswami Maharaj powiedział mi, że podczas rozrywki Mahaprabhu w Śri Gowinda Kunda, zwykle zdarza się coś nieoczekiwanego aby zwiększyć smak całego wydarzenia. To jest prawda. Pamiętam pierwsze wydarzenie kiedy Mahaprabhu był przeniesiony w łodzi do Świątyni w czasie jej inauguracji, razem ze Śri Giriraj, Tulasi Maharani a także Śrila Gurudewem. Wkrótce po tym jak wszyscy dostali się na pokład, łódź była tylko jeden cal powyżej powierzchni wody, a następna przejażdżka łodzią zaczęła tonąć z wszystkimi wielbicielami, Śrila Gurudeva obserwował wszystko z werandy Świątynnej, w środku Gowinda Kunda - uśmiechał się szeroko widząc Rozrywkę Pana z wielbicielami.

Dzisiaj po umieszczeniu Śrimana Mahaprabhu w Jego miejscu na łodzi, Śrila Gurudewa wszed na pokad i uśadł na przygotowanym dla niego fotelu. Następnie wszyscy wielbiciele weszli na łódź podążając za Śrila Gurudewem, i usiedli. Łódź parikramowa ruszyła i wykonaliśmy trzy okrążenia wokół Świątyni Giriraj. Sudev Prabhu, wielbiciel z Nasigram w Bengalu, poprowadził wspaniały kirtan podczas gdy łódź łagodnie poruszała się na wodach Govinda Kunda.

Jak tylko to się skończyło, łódź została przycumowana przy schodach świątyni. Z wielką ostrożnością, Mahaprabhu został przyniesiony to Swojego miejsca w Świątyni. Podążając za Nim, Śrila Gurudew także wszedł po schodach, i po złożeniu dandavat pranams dla Giriradża i Mahaprabhu, usiadł w swoim fotelu i czekał na arati.

Śripad Bhudev Prabhu rozpoczął arati i Śripad Aczarja Maharadż poprowadził kirtan. Bhoga zostało ofiarowane (rasagule z listkami Tulasi), a po arati, Prasadam zostało rozdane i wszyscy dostali smaczne rasagule.

Śriman Mahaprabhu został ponownie przeniesiony do łodzi aby powrócić do Samadhi Mandir, gdzie zwykle pozostaje. Śrila Gurudew zajął miejsce w swoim fotelu na pokładzie łodzi, i wszyscy usiedli aby udać się w podróż powrotną. Wkrótce Ranajit Prabhu rozpoczął odbijanie łodzi od schodów. Wszyscy spostrzegliśmy mocne kołysanie i usłyszliśmy krzyki z tyłu łodzi gdzie były kobiety. Wybuchłą pewnego rodzaju panika z boku łodzi i usłyszeliśmy okrzyki: "Wąż! Wąż!"

Szybko zrozumieliśmy, że to był ten wąż który żyje w świętym jeziorku i ku mojemu zdumieniu powędrował w kierunku Gurudewa, który podniósł swoje stopy i przesunął się w moją stronę. Co robić? Jestem tu aby ochraniać Śrila Gurudewa i ku mojemu zaskoczeniu rozwinęła się na pozór krytyczna sytuacja. Wąż przypełzał blisko nas i z obawą biegł by schronić się u lotosowych stóp Mahaprabhu, wejść pod palankin Mahaprabhu i pozostać w ukryciu. To była ulga i potem krytyczna sytuacja minęła wszyscy zaczęli się śmiać. Śripad Goswami Maharaj ruszył do mnie i powiedział: "Nie mówiłem, że czasem zdarza się coś nieoczekiwanego aby dodać pikantności?"

Przybiliśmy do brzegu gdzie ponownie Mahaprabhu został przeniesiony na ląd, z wszystkimi wielbicielami szliśmy za Śrila Gurudewem. Procesja kontynuowała kirtan do momentu aż dotarliśmy do Samadhi Mandir kończąc dzisiejszy wspaniały program.

Przed powrotem do domu, Śrila Gurudewa dał swoje błogosławieństwa dla wielbicieli czołowej grupy Śripada Aczarja Maharaja tuz przed ich wyjazdem do Nasigram busem Mathu. Oni odjeżdżali aby ogłosić plan i zbiór ryżu dla nadchodzącego festiwalu Śri Gaura Purnima.

Każdy w busie był bardzo szczęśliwy i wśród nich był Deva Bandhu Prabhu, który pierwszy raz podróżował z grupą nauczania Śripada Aczarja Macharadża.

Oto jak wspaniale minął dzień w Świętym Dham pod schronieniem lotosowych stóp Śrila Gurudewa i we współpracy z wszystkimi Waisznawami.

Pozostaję w nadziei, że wszyscy wielbiciele będą szczęśliwi z tego raportu, pokornie

~B.V. Trivikram

 



Śrila Gurudev, Jego Boaska Łaska Śrila Bhakti Sundar Govinda Dev-Goswami Maharajdż ofiarowuje szacunek Jego Boskiej Miłości Śrila Śridharze Maharadżowi i Śrimanowi Mahaprabhu na któtko zanim Obie Boskości powędrują do Śri Govinda Kunda.

cytat z Gaudja Darszanu z rolu 2006:
Śrila Gowinda Maharadż mówi na tenat adwentu Śri Giriradz w Śri Govinda Kundzie (jeziorku) i dżala keli Mahaprabhu, boskie wdne zabawy:

...: